Śp. ks. Józef Wiśniewski – list pośmiertny
Wysławiajcie Pana, bo jest dobry
Bo Jego łaska trwa na wieki.
Ps. 107
Ten fragment Psalmu 107 Ks. Józef umieścił na obrazku swego Jubileuszu 50-lecia kapłaństwa. Tak, życie Ks. Józefa było przepiękną pieśnią, symfonią, wysławiającą Pana.
Na różnych etapach mojego życia, ilekroć spotykałem ks. Józefa, zawsze doświadczałem z Jego strony wielkiej serdeczności, uwagi i troskliwości. Gdy pochyliłem się nad pustą kartką papieru, przygotowując ten list pośmiertny, pojawiło się we mnie natchnienie: Wyobraź sobie ks. Józefa i zastanów się, jakie są Twoje Krzysztofie wspomnienia związane z Jego posługą.
Tymi obrazami, które ujrzałem przed oczyma duszy, pragnę się podzielić.
Pierwszy to wizerunek ks. Józefa sprawującego Najświętszą Ofiarę w skupieniu i wypowiadającego słowa świętej liturgii z namaszczeniem.
Drugi obraz, który pojawił się spontanicznie, w przeciągu kilku sekund, to obraz Jego pracowitości i to nie była zwykła pracowitość! Wszystkiemu, co czynił, towarzyszyło całkowite oddanie i poświęcenie. On tracił swoje życie, nie oszczędzając się.
Trzeci obraz, który zobaczyłem, to ks. Józef znajdujący się w cieniu. Pomimo tego, że uczynił w zgromadzeniu naprawdę wielkie dzieła, On nigdy nie starał się gwiazdorzyć, mimo że ponad 20 lat był mistrzem nowicjuszy i pokus wiele.
Ks. Józef Wiśniewski urodził się 15.09.1937 r. w Dąbrowie, a jego rodzicami byli Antoni i Józefa (z domu Żebrowska), ludzie niezwykle pobożni. Od dzieciństwa przyszły kapłan żywił głęboką wiarę i przywiązanie do Kościoła.
Swą edukację rozpoczął w Szkole Podstawowej im. Janusza Korczaka w Hucie, a następnie w Wieluniu w szkole średniej. W liście do ks. Generała z roku 2015 napisał takie oto słowa: „Pragnę wspomnieć zmarłych moich rodziców, braci jak również wszystkich zmarłych kapłanów, którzy zapisali się złotymi zgłoskami w moim sercu i w mojej pamięci, jak np. ks. Proboszcz Antoni Turbański, który skierował mnie do Wieluńskiego Niższego Seminarium Duchownego, który po dwóch latach zostało zamknięte, a uczniowie jego rozsypali się po kraju. Ja znalazłem się we Wrocławiu Leśnicy, gdzie podjąłem pracę w Ceramice – Zakładzie Materiałów Ogniotrwałych. Po roku pracy w tym zakładzie złożyłem prośbę do Zakładu Salezjańskiego w Oświęcimiu, ul. Jagiełły 10 (w czasach komunizmu jedyna szkoła salezjańska w Polsce), gdzie szczęśliwie ukończyłem Liceum Ogólnokształcące – maturę i zostałem przyjęty do Nowicjatu w Kopcu k/Częstochowy.
W latach 1956-1957 odbył Nowicjat w Kopcu nieopodal Częstochowy, gdzie złożył 28.07.1957 roku pierwszą profesję zakonną. Drugie śluby - czasowe złożył 6.07.1960 roku w Oświęcimiu, tam rozpoczął studia filozoficzne (1961-1963). W Oświęcimiu także miały miejsce jego śluby wieczyste dnia 1.07.1963 roku. W tym samym roku rozpoczął studia teologiczne w Krakowie (1963 -1967), w czasie których miały miejsce: I Tonsura (20.06.1964 r) oraz Lektorat (24.02.1965). Subdiakonat otrzymał 26.03.1966 r. z rąk ks. Biskupa Juliana Groblickiego, Diakonat 07.07.1966 roku z rąk ks. biskupa Jana Pietraszko, a święcenia prezbiteriatu w dniu 13.06.1967 roku z rąk ks. Biskupa Juliana Groblickiego w krakowskiej Łosiówce (tak brzmi skrótowa nazwa Seminarium od Fundatora hrabiego Łosia). Następnie w latach 1967-1970 studiował w Prymasowskim Studium Życia Wewnętrznego w Warszawie.
Życie zakonne i duszpasterstwo.
Po ukończeniu Prymasowskiego Studium Życia przez rok pełnił obowiązki duszpasterza i katechety w parafii pw. Św. Stanisława Kostki w Krakowie (jest to ta sama parafia, w której mieszkał, kiedy wstąpił do Tajnego Seminarium Karol Wojtyła). W latach 1971-1979 był Mistrzem nowicjuszy w Nowicjacie Towarzystwa Salezjańskiego w Kopcu. W latach 1979- 1980 przełożeni kierują ks. Józefa do Rzymu, aby uczestniczył w kursie Formacji Duchowości Salezjańskiej. W latach 1980 - 1992 ponownie pełnił funkcję Mistrza nowicjuszy w Kopcu. Następnie był duszpasterzem w parafii pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Sułowie (1992-1993), dyrektorem wspólnoty zakonnej w parafii pw. Św. Michała Archanioła we Wrocławiu (1993-1996), duszpasterzem w parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Częstochowie (1996-1997), dyrektorem wspólnoty zakonnej w Twardogórze (1997-2003). W latach 2003-2004 pełnił funkcję kapelana Sióstr Nazaretanek w Ostrzeszowie. Po tym okresie ponownie był duszpasterzem w parafii pw. Chrystusa Króla we Wrocławiu (2004-2005), w parafii pw. Nawrócenia Świętego Pawła Apostoła w Dąbrowie Górniczej (2005-2006), oraz w parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Białej (2006-2007). W 2007 roku kolejny raz zostaje dyrektorem wspólnoty zakonnej, tym razem w Domu Inspektorialnym we Wrocławiu. Od 2012 roku do końca pełnił posługę duszpasterską w parafii pw. Wspomożycielki Wiernych w Twardogórze. W 2017 r. w kościele parafialnym pw. Św. Antoniego Padewskiego w Kiełczygłowie ks. Józef obchodził: Złoty Jubileusz 50-lecia kapłaństwa: Ten wielce uduchowiony i zasłużony kapłan, tak mocno związany z naszą ziemią nie krył wzruszenia i radości której dostąpił. Udzielił też salezjańskiego błogosławieństwa wszystkim uczestnikom uroczystości. Były też kwiaty i życzenia od księży, grup katechetycznych, mieszkańców Dąbrowy i władz samorządowych.
Bardzo ciepło wspominają go rodacy Dąbrowy, jak i Kiełczygłowa: Ks. Józef Wiśniewski w naszej rodzinnej wspólnocie zwany i znany jako „ksiądz Józiu”, kochał swą rodzinną parafię, wioskę, pracę na roli. Bardzo lubił tu przyjeżdżać i pomagać siostrze i szwagrowi w gospodarstwie. Był postrzegany przez innych jako ciepły, życzliwy, dobry człowiek, prawdziwy ksiądz z powołania.” – napisała Ewelina Przydacz na stronie parafii w Kiełczygłowie. Od najmłodszych lat był widywany, jak na łonie natury czytał książki, biblię i odmawiał różaniec. A gdy chodził do szkoły mieszkańcy Dąbrowy spotykając go mówili: „Ty Józiu chyba będziesz księdzem” a mały Józiu odpowiadał: Byłbym księdzem i poetą tylko mam głowę nie tą.”
Ks. Józef był wierny swemu powołaniu salezjańskiemu. Kochał młodzież. Pracował wielkodusznie na rzecz wzrostu duchowego młodych dziewcząt i chłopców. Miał wielki szacunek dla swoich przełożonych. Wyróżniał się wielką pobożnością do Wspomożycielki Wiernych i do Najświętszego Serca Pana Jezusa. W palcach stale przesuwał paciorki różańca. To człowiek modlitwy, kapłan, szukający dobra dusz, dla których się poświęcał. Kiedy przestał pełnić funkcję Mistrza Nowicjuszy służył pokornie w konfesjonale z należytym przygotowaniem i znawstwem. Był lubianym spowiednikiem salezjanów a także księży diecezjalnych. Pełnił funkcję Dyrektora Domu w trzech placówkach, nie zapomniał przy tym o pokorze względem swoich przełożonych. Trwał nieustannie w pobożności względem Wspomożycielki Wiernych. W Twardogórze był opiekunem Salezjanów Współpracowników. W czasie sprawowania funkcji Dyrektora Wspólnoty Twardogórskiej zajmował się kancelarią a także formacją SSW. Na każdy dzwonek do drzwi kancelarii, reagował uśmiechem, nigdy nie okazywał zniecierpliwienia, zdenerwowania, każdą osobę witał i odprowadzał do drzwi z radością. Uśmiech dobre słowo było na porządku dziennym. Nad literą prawa była Miłość. Cechowała Go serdeczność, a jednocześnie dystans. Nikt nie czuł się jak intruz. Starał się dowiedzieć o osobie, w której uczestniczył w pogrzebie. Z pietyzmem, pobożnie odprawiał Mszę św. Wspaniały spowiednik. Kiedy wracał z konfesjonału, a było po przeistoczeniu klękał na dwa kolana. Można było Jego spotkać w kościele wieczystej adoracji Na ostatnim spotkaniu SWW przekazał jakby testament, żeby modlić się słowami: Najświętsza Maryjo Panno spraw abym zbawił duszę swoją. Ta modlitwa towarzyszyła ks. Józefowi Wiśniewskiemu aż od seminarium. Był zawsze obecny na spotkaniach formacyjnych i gościnny, a przy tym bardzo skromny. Dbał o dobre imię Zgromadzenia i poszczególnych kapłanów. Gdy wrócił jako senior nigdy nie skarżył się na uciążliwości związane z chorobą. Dla samego siebie trochę surowy, był jednak wyrozumiały i łagodny dla innych. Umiał być wdzięcznym. Powrócił do Boga w niedzielny poranek po wypełnieniu wspaniałej służby dla Kościoła i zgromadzenia. Na zakończenie listu do ks. Generała z 2015 roku ks. Józef napisał: Żyję nadzieją, że mój czas przeżyty w zgromadzeniu pozwoli mi kiedyś włączyć się do grona tych zmarłych współbraci – salezjanów, którzy szli wiernie przez życie razem z księdzem Bosko i pod szczególną opieką naszej Niepokalanej Wspomożycielki Wiernych.
Ks. Stanisław Łobodziec w kazaniu pogrzebowym podkreślił myśl naszego Założyciela: Życie człowieka powinno być ciągłym przygotowaniem na śmierć i to było motorem napędowym doczesnego życia ks. Józefa. Ks. Józef, nasz Ksiądz Magister, był całkowicie oddany Panu Jezusowi i Jego Matce, naszej Maryi Wspomożenia Wiernych, Kościołowi i Zgromadzeniu Salezjańskiemu. Swoim kapłańskim sercem, kochał Ich nade wszystko. Tego nigdy się nie wstydził. Nabożeństwo i miłość do Nich, pragnął zaszczepić w nasze młode serca. Jak On nas młodych kochał, cieszył się z naszych postępów na drodze salezjańskiej, z jakim zaangażowaniem przygotowywał nas do pierwszych ślubów zakonnych. Jak malowniczo opowiadał nam o ogrodach salezjańskich w niebie, gdzie razem z naszą Wspomożycielką Maryją z Księdzem Bosko, będziemy przechadzać się i wielbić Pana Boga. Jak bardzo przeżywał, gdy któryś z jego wychowanków opuszczał Zgromadzenie.
Gdy byłem dyrektorem w Kopcu ks. Józef poprosił mnie byśmy pojechali do Oświęcimia do Ks. Zenka Toporka był umierający, nieprzytomny, on był w pierwszym nowicjacie Ks. Józefa. Siedzieliśmy bardzo długo przy łóżku ks. Zenka a Ks. Józef opowiadał mu o niebie, naszej Wspomożycielce o Księdzu Bosko a na koniec, z jakim namaszczeniem udzielił mu błogosławieństwa Maryi Wspomożycielki na drogę do nieba. Troszczył się o swoich wychowanków.
Księże Magistrze! Bardzo lubiłeś nowicjuszom opowiadać sny – wizje Księdza Bosko.
Jakże jesteś szczęśliwy Księże Józefie! Należałeś do tej grupy gdzie Ksiądz Bosko zaprosił Cię na wspólną drogę! Drogę do nieba. Różnie było na tej drodze! Ale to nieważne, ważne, że wiernie ją pokonałeś. Wierzymy, że jesteś w tym obiecanym przez Matkę Najświętszą naszą Najukochańszą Wspomożycielkę, Pałacu. Że Ona, Ksiądz Bosko, Nasi Bracia Salezjanie, twoi kochani Rodzice tam Cię już przywitali.
Na tej drodze do nieba nie próżnowałeś, zawsze Cię znałem jako człowieka pracowitego, odpowiedzialnego i kompetentnego. Stąd nic dziwnego, że przełożeni powierzali Ci przeróżne zadania.
Spośród wielu dobrych cech, jakie posiadał ks. Józef, ksiądz kaznodzieja podkreślił posłuszeństwo. Na zakończenie kazania ks. Stanisław powiedział -
Książe Magistrze – dziękujemy!
Księże Józefie – do zobaczenia w ogrodach Księdza Bosko!
Kazanie zakończył prośbą, jaką ks. Józef umieścił na obrazku jubileuszowym, z ok 50-lecia kapłaństwa:
Boże Ojcze, błogosław wszystkich
Których spotkałem na drodze
Mego życia kapłańskiego i salezjańskiego.
Zmarł 8 listopada 2020 roku, w 63 roku ślubów zakonnych i 53 roku kapłaństwa. Doczesne szczątki ks. Józefa spoczęły w grobowcu salezjańskim na cmentarzu komunalnym w Twardogórze.
Ks. Krzysztof Bucyk SDB